Troje na czworo dzieci spędza mniej czasu na powietrzu niż osadzeni w zakładach karnych.

Podczas gdy więźniowie regularnie odwiedzają spacerniaki, dzieci często znają wyłącznie trasę z domu do samochodu.

Według ankiety U.S. Enfironmental Protection Agency, przeprowadzonej na początku XXI wieku, Amerykanie 87% czasu spędzają w budynkach, a 6% w samochodach i innych środkach komunikacji. To ponad 90% czasu w zamknięciu i oderwaniu od środowiska naturalnego.

Najmłodsi wychowywani są na coraz mniejszej przestrzeni. Jane Clark, specjalizująca się w badaniu rozwoju ruchowego profesor kinezjologii z Uniwersytetu Maryland, nazywa je „dziećmi z pudełka”. Spędzają coraz więcej czasu w kojcach, w wysokich dziecięcych krzesełkach, fotelikach samochodowych, a zabierane na dwór – umieszczane są w wózkach lub ogrodzonych piaskownicach. Później lądują w murach szkoły, świat poznając na ekranie tabletu, telefonu lub telewizora.

Dotkliwe skutki funkcjonowania w zamknięciu i oderwania od natury dadzą jednak prędzej czy później o sobie znać.

Richard Louv, autor „Ostatniego dziecka lasu”, uważa, że przypłacą to stanem, który określa jako zespół deficytu natury: cierpieniem z powodu stresu oraz zmęczenia tzw. ukierunkowanej uwagi, co objawia się irytacją, impulsywnością, osłabieniem koncentracji, spadkiem kreatywności, częstszym występowaniem chorób fizycznych i psychicznych. Dodajmy do tego cukrzycę, otyłość i braki rozwojowe. Louv stwierdza: im bardziej życie człowieka jest zanurzone w naszpikowanej technologią miejsko-przemysłowej kulturze, tym więcej potrzebuje kontaktu z przyrodą, by osiągnąć równowagę i zachować zdrowie.

Patrząc na historię ewolucji gatunku ludzkiego, można przyjąć, że jej 99,9% przebiegało w środowisku naturalnym. Dzięki swoistym możliwościom adaptacyjnym człowiek przystosował się do życia w gęsto zabudowanym mieście. Jednak organizmy ludzkie reagują na to przeciążeniem. Wchodzą w stan świadomości, który naukowcy nazywają „trwałą niepełną uwagą”. Ilość bodźców wymusza ciągłe jej przełączanie i działanie w trybie wielozadaniowym, co spłyca głębokość procesów poznawczych – zdolności czytania ze zrozumieniem, myślenia i rozwiązywania problemów, kreatywności, uczenia się.

A przecież pozytywne relacje z przyrodą są ważną częścią dobrobytu, porównywalną z czynnikami, takimi jak dochód i wykształcenie. Dlatego należy uczyć się budować te relacje od najmłodszych lat.

Przebywanie w naturze ułatwia odpoczynek i kontemplację. Zauważając korzyści płynące z natury, zwykle zwracamy uwagę na jej krótkoterminowe pozytywne oddziaływanie, głównie, gdy jesteśmy zmęczeni. Natomiast warto również zwrócić uwagę na to, że kontakt z przyrodą zapewnia równowagę naszemu systemowi regulacji emocji, a także kontrolę układu nerwowego nad funkcjami ciała i narządów, w tym serca (Kaplan, 1995). Istotne jest także to, że natura może przyczyniać się do wspierania dwóch różnych wymiarów szczęścia, zarówno radości, jak i spokoju. A to przecież najlepszy kapitał na przyszłość!  Dlatego wyjdźcie z pudełek i wyjmijcie z nich też swoje dzieci 😊 Na zdrowie!

Za: K. Tucholska, Jaki wpływ ma przyroda na organizm ludzki, Polityka, maj 2016;
M. Szydłowska-Pierzak, Łączność z naturą a funkcjonowanie psychiczne człowieka, Psychologia w praktyce, marzec 2020

Podobne wpisy